Jacek Sznajder

Z Jackiem poznaliśmy się w szpitalu na ul. Kamieńskiego we Wrocławiu, mnie przywieźli koledzy po wypadku na rowerze z połamanym kolanem. Jacek już tam leżał 2 tyg. będąc kierownikiem budowy pojechał skontrolować pracę, idąc po dachu wpadł do źle zabezpieczonego szybu windy! spadł 11 metrów w dół ! lądując na wózkach do wożenia zakupów cudem przeżył, ale to co go czekało podczas leczenia przechodzi ludzkie pojęcie, myślę że lektura którą będzie zaświadczenie z ZUSU dość obrazowo pokaże przez co musiał przejść i z czym się musi borykać do dzisiaj, nadmienię tylko ze ataki bólu piekąco rozrywającego jego sparaliżowaną rękę mają częstotliwość około 4 do 5 na godz. i trwają już tak przez 12 lat!!! a skala tego bólu to 9 na 10 możliwych!!! od siebie chcę dodać iż podziwiam Jacka za wytrwałość, siłę charakteru, nastawienie do życia i jego waleczność nie wspominając o jego opanowaniu mimo nieustającego cierpienia spowodowanego bólem ręki…